I oto nadszedł ten dzień, w którym bez żadnych zahamować czy wyrzutów sumienia możemy bez skrępowania objadać się najtłustszymi smakołykami. Tak, to Tłusty Czwartek. Co prawda ja już próbę generalną zrobiłam, ale nadal kontynuuję pieczenia właśnie w takiej nieco tłustszej niż zwykle tematyce. Dziś prezentuję Wam faworki. Takie tradycyjne, bez żadnych niespodzianek. Obok smacznych pączków na pewno znajdą też miejsce na moim i myślę, że i na Waszych stołach.
Składniki:
- 125 g mąki pszennej
- 125 g mąki tortowej
- 3 żółtka
- 3 łyżki śmietany
- 1 łyżka cukru pudru
- 1 łyżeczk cukru waniliowego
- szczypta soli
- cukier puder do posypania
- 1 l oleju do smażenia
Obie mąki pszesiać. Dodać sól, cukier i cukier waniliowy. Wszystko razem wymieszać. Dodać żółtka, śmietanę i spirytus. Całość wymieszać łyżką, a następnie zagnieść ciasto. Wyrabiać do czasu, aż powstanie gładkie i jednolite ciasto. Gotowe ciasto odstawić na 15 minut.
Po tym czasie rozwałkować ciasto na grubość około 2 mm. Za pomocą noża wycinać długie paski. Końce pasków uciąć na ukos. Każdy faworek naciąć w środku i przewlec jeden koniec przez środek.
W dużym i szerokim garnki rozgrzać olej. Na olej wrzucaćfaworki. Smarzyć na złoty kolor z obydwu stron.
Usmażone, jeszcze gorące faworki od raazu posypać cukrem pudrem.
Nabraliście ochoty? Bo ja tak. Dziś nie liczymy kalorii. Razm możemy sobie na to pozwolić. Smacznego! A jutro marsz na spacer.
Kasia.